Twoim problemem jest to, że powszechną NICOŚĆ mylisz z osobistą PUSTKĄ
Dwie postawy życia w "Siłaczce"
Dwie postawy wobec życia w opowiadaniu "SiÅ‚aczka"             "Szukajcie prawdy jasnego promienia \ Szukajcie nowych nie odkrytych dróg" tak woÅ‚aÅ‚ do mÅ‚odych pozytywistów Adam Asnyk zachÄ™cajÄ…c ich do wybrania spoÅ›ród tysiÄ…ca Å›cieżek, Å›cieżki tysiÄ…c pierwszej. ZresztÄ… nawet gdyby Asnyk nie napisaÅ‚ tych zdaÅ„ i tak "mÅ‚odzi" do których skierowany jest ten utwór "szukaliby nowych, nie odkrytych dróg" bo mÅ‚odość gardzi tym co poznane i przewidywalne, szydzi z tradycji, drwi sobie z "przeszÅ‚oÅ›ci oÅ‚tarzy" i idzie naprzód po nowy "Å›wiÄ™ty ogieÅ„". Dlatego też mÅ‚odzi zawsze znajdujÄ… jakÄ…Å› nowÄ… Å›cieżkÄ™, którÄ… można przejść przez życie, jakÄ…Å› nowÄ… drogÄ™. Nawet jeżeli ktoÅ› byÅ‚ tu przed nimi – oni o tym nie wiedzÄ… i czujÄ… siÄ™ jak Kolumbowie stawiajÄ…cy pierwsze kroki na nowym lÄ…dzie, którym piersi rozsadza radość poznania. Zarazem nawet wÅ›ród mÅ‚odych żyjÄ…cych tuż obok siebie drogi życia mogÄ… być diametralnie różne, bo każdy czÅ‚owiek ma wÅ‚asnÄ… wizjÄ™ swojej drogi do szczęścia. Dlatego nawet bliscy sobie ludzie, przyjaciele, zdawaÅ‚oby siÄ™ – wyznawcy tej samej idei, potrafiÄ… rozejść siÄ™ w momencie kiedy trzeba wybrać drogÄ™ swojego życia i na zawsze zniknąć sobie z oczu. Ile osób – tyle różnych koncepcji na życie. Kiedy bowiem wybieramy drogÄ™ – każda wydaje siÄ™ dobra, byle byÅ‚a nasza, wÅ‚asna, taka w którÄ… bezgranicznie wierzymy. Za horyzontem nie widać jeszcze koÅ„ca, dlatego każdy z ufnoÅ›ciÄ… wstÄ™puje na swojÄ… drogÄ™ i idzie pewnym krokiem z podniesionym wysoko czoÅ‚em. Dopiero kiedy po niebie przesunie siÄ™ wiele dni i nocy, kiedy droga stanie siÄ™ węższa i bardziej wyboista, kiedy ciernie stanÄ… siÄ™ ostrzejsze a sÅ‚oÅ„ce bledsze, dopiero wtedy czÅ‚owiek może powiedzieć czy wybraÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwie. Niestety wtedy już nie można wrócić. Wtedy trzeba przyjąć jakÄ…Å› postawÄ™ wobec wybranej drogi, wobec wÅ‚asnego życia. Można wierzyć w sens marszu i przeć na przekór cierniom, kaleczÄ…c stopy i rÄ™ce, i żywiÄ…c siÄ™ jedynie wiarÄ…, że u kresu drogi speÅ‚ni siÄ™ nasze marzenie. Można też zatrzymać siÄ™, usiąść na chwilÄ™, odpocząć – i nigdy nie powstać. Zostać w tym miejscu do którego siÄ™ doszÅ‚o, zatrzymać siÄ™ w poÅ‚owie drogi i uznać że jest ona zbyt ciężka. Znaleźć wygodÄ™ w siedzeniu na twardej ziemi i rozrywkÄ™ w obserwowaniu chmur na niebie. Wtedy nie wierzy siÄ™ już, że gdzieÅ› u kresu drogi wschodzi sÅ‚oÅ„ce idei – w miejsce tej wiary pojawia siÄ™ przeÅ›wiadczenie, że nigdy nie byÅ‚o żadnego sÅ‚oÅ„ca, a opowiastki o ideach to mrzonki dla poetów i szaleÅ„ców. Niezależnie od postawy jakÄ… czÅ‚owiek przyjmie wobec swojej drogi i swojego życia – koniec wÄ™drówki jest zawsze taki sam. Horyzont jest nieosiÄ…galny i dla tego kto uparcie brnie przez życie, i dla tego kto zatrzymaÅ‚ siÄ™ w poÅ‚owie drogi. Zawsze bieg ludzkich dni przecina chÅ‚odnym ostrzem Å›mierć. Jednak to co znajduje siÄ™ pomiÄ™dzy rozpoczÄ™ciem wÄ™drówki i Å›mierciÄ… zależy tylko od tego, jakÄ… postawÄ™ wobec życia przyjmiemy. Nawet to jak umieramy zależy od tego jak szliÅ›my przez życie. Można bowiem umierać piÄ™knie, a można też niepostrzeżenie. Åšmierć jest bowiem mocno zwiÄ…zana z życiem...             PaweÅ‚ Obarecki i Stasia Bozowska – dwoje ludzi, dwa różne życia. Czy także dwie różne drogi życia ? Nie. IdÄ…c jednak po tej samej drodze Stasia zdobyÅ‚a tragiczny rys Prometeusza a PaweÅ‚ zostaÅ‚ jednym z tych wielu wiejskich lekarzy, którzy ginÄ… w szaroÅ›ci dnia codziennego przyjmujÄ…c ze znudzeniem klientów, a potem z takim samym znudzeniem na klientów czekajÄ…c. Dlaczego tak siÄ™ staÅ‚o ? Bo chociaż Stasia i PaweÅ‚ poszli tÄ… samÄ… drogÄ… to jednak ich postawa wobec tej drogi, wobec życia byÅ‚a zupeÅ‚nie inna. Wystarczy tylko przyjrzeć siÄ™ życiorysom dwójki bohaterów.              Na poczÄ…tku swojej drogi PaweÅ‚ i Stasia byli do siebie bardzo podobni. On – wychudzony student medycyny, który staraÅ‚ siÄ™ ukryć przed tÅ‚umem z warszawskiej ulicy swoje dziurawe buty i ona – studentka w starym palcie z wÅ‚osami zaplecionymi w warkocze pÄ™dzÄ…ca gdzieÅ› przez Ogród Saski marzÄ…ca o studiach w Paryżu. On – zobaczyÅ‚ jÄ… i pokochaÅ‚ jÄ… pierwszÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ… – zawsze czystÄ… i zawsze niespeÅ‚nionÄ…. Ona nie mogÅ‚a przyjąć jego miÅ‚oÅ›ci, bo już wtedy obejmowaÅ‚a wzrokiem twarze tysiÄ™cy ludzi którym mogÅ‚aby przynieść "oÅ›wiaty kaganiec". Oboje przesiÄ…kniÄ™ci byli trawiÄ…cÄ… caÅ‚e pokolenia chorobÄ… pozytywistycznego idealizmu. Oboje czytali te same wiersze Asnyka, oboje wierzyli w sens pracy nad ludem. Nie jest przypadkiem, że spotykali siÄ™ w mieszkaniu wielkiego spoÅ‚ecznika "Ruchu w przestrzeni". On, "przyszÅ‚a sÅ‚awa", ona "darwinistka". Jednak PaweÅ‚ Obarecki jakby nie do koÅ„ca byÅ‚ przekonany do tej drogi "judymowskich" wyrzeczeÅ„. IdeaÅ‚y owszem, ale przyszÅ‚y doktor PaweÅ‚ chce również czegoÅ› dla siebie, chce kochać, chce być szczęśliwy z drogÄ… sobie kobietÄ…. Dopiero potem może poÅ›wiÄ™cać siÄ™ dla ludzkoÅ›ci. MiÅ‚ość jednak go oszukuje – obiekt jego uczuć to przecież "darwinistka" zapatrzona w odlegÅ‚Ä… ideÄ™. Skoro wiÄ™c miÅ‚ość oszukuje PawÅ‚a, Obarecki poÅ›wiÄ™ca siÄ™ idei. Wybiera tÄ™ samÄ… drogÄ™ którÄ… wybiera Stasia. Tak wiÄ™c u progu swoich życiowych Å›cieżek PaweÅ‚ i Stasia wybierajÄ… tÄ… samÄ… drogÄ™. Wydaje siÄ™ wiÄ™c, że ich życie powinno być podobne. Zarówno PaweÅ‚ jak i Stasia trafiajÄ… do maÅ‚ych wiosek, zarówno PaweÅ‚ jak i Stasia, rozpoczynajÄ… szerzyć oÅ›wiatÄ™ i higienÄ™ wÅ›ród mas prostego ludu. Nagle jednak PaweÅ‚ siÄ™ zatrzymuje, a Stasia idzie dalej. Nigdy już nie znajdÄ… siÄ™ obok siebie w tej wÄ™drówce przez życie. Dlaczego ? Bo inna jest ich postawa wobec mijajÄ…cych dni.              PaweÅ‚ nie urodziÅ‚ siÄ™ by być Prometeuszem. On nie jest w stanie zÅ‚ożyć życia na oÅ‚tarzu ludzkoÅ›ci. To jego przyjaciele, wiersze Asnyka, duch epoki zmusiÅ‚y go do wybrania tej drogi trudów i wyrzeczeÅ„. PoczÄ…tkowo droga wydaje siÄ™ piÄ™kna i szlachetna – wiÄ™c PaweÅ‚ pewny siebie wypowiada wojnÄ™ farmaceucie i szczepi w chÅ‚opskich chatach podstawowe zasady higieny. I robi to konsekwentnie, aż do czasu gdy na jego drodze pojawiajÄ… siÄ™ ciernie. Bo chÅ‚opi sÅ‚uchajÄ… jego tyrad o higienie, ale nÄ™dza i tak zmusza ich do jedzenia zgniÅ‚ych ziemniaków, do mielenia kory olszowej sÅ‚użącej potem w charakterze mÄ…ki, do gotowania kaszy z niedojrzaÅ‚ego ziarna. I choć PaweÅ‚ wkÅ‚ada w to oÅ›wiecanie ludu wszystkie swoje siÅ‚y, to jest to trud podobny do tego jaki odczuwaÅ‚ Syzyf wpychajÄ…cy gÅ‚az pod górÄ™ – i tak w koÅ„cu trzeba zaczynać od nowa. Poza tym na niebie życia PawÅ‚a pojawiajÄ… siÄ™ i inne chmury. Farmaceuta, któremu PaweÅ‚ odbiera dochody wybija mu w domu okna, rozsiewa po wsi plotki, jakoby doktor Obarecki wchodziÅ‚ w kontakty z ciemnymi mocami, a inteligencji obrzydÅ‚owskiej wmawia iż nowy doktor jest nieukiem. Okazuje siÄ™, że nie tak Å‚atwo "na imiÄ™ mieć milijon i za milijony (...) cierpieć katusze". Jeszcze chwilÄ™ PaweÅ‚ idzie swoim szlakiem, coraz jednak wolniej i wolniej, wreszcie zatrzymuje siÄ™. Po co ciÄ…gnąć tÄ™ walkÄ™ z wiatrakami, skoro jest ona bez celu ? I PaweÅ‚ przestaje walczyć. Poddaje siÄ™ nurtowi szarego życia i zaczyna pÅ‚ynąć z prÄ…dem. Wybiera wygodny konformizm – który zastÄ™puje dawnÄ… walkÄ™ w imiÄ™ sÅ‚usznej idei. PaweÅ‚ Obarecki nie jest Prometeuszem ! Zbyt bardzo boli go wyszarpywana co noc wÄ…troba wiÄ™c decyduje siÄ™ na skoÅ„czenie mÄ™ki. "Zeusie dość ! OdbiorÄ™ ogieÅ„ ludziom." I odbiera. Przestaje podawać ludziom darmowe leki, godzi siÄ™ na współpracÄ™ z miejscowym farmaceutÄ… – oszustem i pozwala życiu kierować swojÄ… osobÄ…. Siada w poÅ‚owie drogi, którÄ… wybraÅ‚ w mÅ‚odoÅ›ci i stwierdza, że tak jest wygodniej. Bo chociaż nie zaniesie nikomu "oÅ›wiaty kaganka", to przecież nikt tego od niego nie wymaga. Przeciwnie – wszyscy wolÄ… potulnego Obareckiego, który współpracuje z farmaceutÄ… i godzi siÄ™ z reguÅ‚ami Å›wiata jakie zastaÅ‚ w Obrzydłówku. Już nikt nie wybija lekarzowi okien, już nikt nie oskarża go o konszachty z duchami ciemnoÅ›ci. Oportunizm przynosi wiÄ™c PawÅ‚owi stabilizacjÄ™ i spokój. Dlatego pozostaje mu wierny i godzi siÄ™ na to, żeby Å›wiat pozostaÅ‚ takim jakim jest. SÅ‚yszÄ…c zaÅ› wersy Asnyka uÅ›miecha siÄ™ tylko. Jest pewien że to bajki dla mÅ‚odych idealistów, a ten kto niesie pochodniÄ™ wiedzy ludowi spala siÄ™ od jej żaru. Dlatego on gasi swój "pÅ‚omyk" i przestaje żyć – zaczyna egzystować. Egzystencja zaÅ› to czekanie na Å›mierć z pochylonÄ… gÅ‚owÄ…, przy partii wista, nad kuflem piwa, przy dÅ‚ugich rozmowach z "tÄ™pÄ… umysÅ‚owo jak siekiera do rÄ…bania cukru" paniÄ… AnielÄ…. Obarecki nie jest w stanie iść pod silny wiatr. Nie starcza mu siÅ‚. Nie wierzy, nie chce wierzyć, że aby osiÄ…gnąć swój cel trzeba przekroczyć granicÄ™ znojnego trudu. Postawa jakÄ… przyjmuje wobec życia jest wiÄ™c oportunizmem, a może raczej pewnym zrezygnowaniem, stwierdzeniem niech bÄ™dzie jak jest. PaweÅ‚ wskutek takiej postawy godzi siÄ™ wiÄ™c z przekonaniem, że ideałów nie ma i nigdy nie byÅ‚o, a życie jest tylko ciÄ…giem dni podobnych do siebie, w których chodzi o to, aby samemu wieść życie spokojne. A Å›wiat ? A Å›wiat i tak pójdzie swojÄ… drogÄ….             Kompletnie inna jest postawa Stasi. Panna Bozowska także trafia do maÅ‚ej wsi – zresztÄ… niedaleko Obrzydłówka, w którym mieszka PaweÅ‚. Nie znamy jej losów. Wszystko co wiemy o pannie Stasi to strzÄ™py wspominek PawÅ‚a, pojedyncze sÅ‚owa chÅ‚opów i niedokoÅ„czony list pisany w gorÄ…czce do przyjaciółki. Jednakże z tych strzÄ™pów informacji wyÅ‚ania nam siÄ™ jasny i przejrzysty obraz – kobiety-Prometeusza. Trudno przypuszczać aby miaÅ‚a Å‚atwiej niż PaweÅ‚. Ona też musiaÅ‚a spotykać siÄ™ z niezrozumieniem, z ciemnotÄ…, z szykanami. Na jej drodze życia też pojawiÅ‚y siÄ™ ciernie, kamienie, wyboje, krew, pot i Å‚zy. Stasia jednak potrafiÅ‚a powiedzieć sobie – u kresu drogi musi Å›wiecić sÅ‚oÅ„ce ! I szÅ‚a dalej wprost przed siebie swoimi delikatnymi kobiecymi rÄ™koma Å›cierajÄ…c siÄ™ ze zÅ‚ym, z nie takim jak być powinien Å›wiatem. Stasi musiaÅ‚o być nawet ciężej. ByÅ‚a przecież kobietÄ… – drobnÄ…, kruchÄ… i delikatnÄ… kobietÄ…. PaweÅ‚ choć zdawaÅ‚oby siÄ™ powinien być silniejszy, zaÅ‚amaÅ‚ siÄ™. Ona zaÅ› wytrzymaÅ‚a. Możemy sobie wyobrazić jak wyglÄ…daÅ‚ tryb jej życia. Rano lekcje dawane wiejskim dzieciom – lekcje trudne i mÄ™czÄ…ce, kiedy kilkanaÅ›cie, kilkadziesiÄ…t, kilkaset razy trzeba powtarzać – to jest "a", to jest "b", a to "c". Potem wizyty w domach chÅ‚opów, doksztaÅ‚canie rodziców, może jakaÅ› pomoc w gospodarstwach. Wieczory zaÅ› to trwajÄ…ca do późnej nocy praca nad "FizykÄ… dla ludu". Wszystko to w porwanym pÅ‚aszczu, w zimnej izbie, w biedzie i w samotnoÅ›ci. Czyż to nie panna Bozowska powinna powiedzieć dość ? Tylko, że ona miaÅ‚a duszÄ™ Prometeusza, ona kochaÅ‚a swojÄ… ideÄ™, wierzyÅ‚a w to, że jeÅ›li nauczy te dzieci czytać, one potem odbudujÄ… swój kraj, a jeÅ›li nauczy je także pisać – odmieniÄ… caÅ‚y Å›wiat. Stasia nie godziÅ‚a siÄ™ z zastanym ksztaÅ‚tem Å›wiata i postanowiÅ‚a go zmienić. WiedziaÅ‚a, że praca jej niemal na pewno bÄ™dzie powtarzaniem schematu znanego z mitu o Syzyfie, ale wiedziaÅ‚a też, że jeÅ›li tysiÄ…c osób wepchnie na szczyty tysiÄ…c gÅ‚azów, to któryÅ› na tym szczycie zostanie. ZdawaÅ‚a sobie sprawÄ™, że Å›wiat sam siÄ™ nie zmieni, bo Å›wiat to przecież ludzie – ludzie sÄ… wiÄ™c zobowiÄ…zani aby wciąż je ulepszać. Postawa Stasi jest kraÅ„cowo odmienna od postawy Piotra chociaż oboje zaczynali tak samo. Panna Brzozowska pozostaje bowiem wierna temu w co wierzyÅ‚a pomimo wszystkich przeciwnoÅ›ci, jej postawa jest iÅ›cie prometejska, ona wÅ‚aÅ›nie idzie aż do koÅ„ca swojej drogi, do ostatniej chwili, do ostatniej godziny przytomnoÅ›ci pracujÄ…c nad tym opuszczonym, i przeznaczonym przez Å›wiat wielkich salonów do wiecznej ciemnoty, ludem.              Kiedy nieoczekiwanie PaweÅ‚ spotyka StasiÄ™ po latach nie jest już jej w stanie zrozumieć. CaÅ‚y czas zadaje pytanie "Po co ?". Zaczynali tak samo, wyruszyli w tÄ™ samÄ… drogÄ™, ale ze wzglÄ™du na odmienne postawy w stosunku do życia stali siÄ™ zupeÅ‚nie innymi ludźmi. Cynik i oportunista jakim staÅ‚ siÄ™ PaweÅ‚ nie może zrozumieć idealistki i marzycielki jakÄ… pozostaÅ‚a Stasia. Dlatego pyta "Po co", dlatego mówi "Tak nie można". Bo zależnie od postawy jakÄ… siÄ™ przyjmuje wobec życia zmieniajÄ… siÄ™ caÅ‚kowicie systemy wartoÅ›ci, zmienia siÄ™ to co jest ważne, to co ma jakiÅ› sens. Dla PawÅ‚a Obareckiego sens ma życie wygodne i pozbawione ciężkich bojów z losem. Dla Stasi sens ma życie wartoÅ›ciowe, które może odmienić Å›wiat, a przynajmniej życie któregoÅ› z tych maÅ‚ych, wiejskich dzieci, które z takim zapaÅ‚em panna Bozowska uczyÅ‚a czytać.              Jaka postawa jest wÅ‚aÅ›ciwa ? To oczywiÅ›cie kwestia otwarta. MogÅ‚oby siÄ™ wydawać, że Å»eromski, sugeruje nam postawÄ™ doktora PawÅ‚a, bo Stasia umiera – a wiÄ™c ponosi klÄ™skÄ™, a pan Obarecki żyje jeszcze dÅ‚ugo i szczęśliwie. Jednakże uważne wczytanie siÄ™ w tekst doprowadza do zupeÅ‚nie innych wniosków. Doktor Obarecki też umiera – znacznie wczeÅ›niej niż Stasia, w momencie w którym postanawia usiąść na drodze swojego życia. Bo choć wciąż przebywa wÅ›ród żywych, to jednak jego życie jest puste i pozbawione celu, czegoÅ› co nadawaÅ‚oby sens każdemu dniu. Stasia zaÅ› wprawdzie umiera, ale tak naprawdÄ™ żyje wciąż w sercach swoich uczniów, w ich wiedzy, w dzikiej wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci oczu chÅ‚opca, który nie zdążyÅ‚ na czas przywieźć chininy, w ciepÅ‚ych sÅ‚owach kobiety, która mówi o Stasi "dobra byÅ‚a". PaweÅ‚ Obarecki żyÅ‚ pewnie jeszcze dÅ‚ugo, ale czy kiedykolwiek poczuÅ‚ wdziÄ™czne spojrzenie dziecka na swojej twarzy, czy usÅ‚yszaÅ‚ sÅ‚owa "doktor jest dobry" ? Czy bez tych wdziÄ™cznych oczu i ciepÅ‚ych słów warto żyć ?                                                                                                                    Â